Opis
Jak to jest zamiast napisać o ukochanym miejscu, namalować je ?
Naturalnie ?
Jak to jest wyjść z tym do świata ?
Trochę mniej naturalnie, ale serce mówi, żeby mu zaufać i to z robić !
Naturalnie ?
Jak to jest wyjść z tym do świata ?
Trochę mniej naturalnie, ale serce mówi, żeby mu zaufać i to z robić !
OBRAZ malowany akwarelami, w technice mieszanej, w podróżnym notesie.
Oprawiony w drewnianą ramę o boku 30cm, wielkość obrazka 18,5cm x 18,5cm
Ta wyspa to dla mnie więcej niż ulubione miejsce wakacyjne.
Kiedy przyjechałam tu prawie pięć lat temu po raz pierwszy, uczyłam się żyć na nowo po wielkiej pożodze. Tu poczułam, że znów bije moje serce, a blizny, mimo że ciągną, zaczynają powoli goić się.
Za drugim razem pojemność moich płuc graniczyła z zachłannością, wciągałam w nie łapczywie wiatr i pragnienie, by tu zamieszkać. Rozpoczęłam lekcje hiszpańskiego i życiową rewolucję, ale nie wyszło.
Trzeci raz, z pandemią za plecami, przeorał mnie dokumentnie. Wyspa skonfrontowała mnie z taką ilością bólu w moim sercu, że wracałam do domu z podkulonym ogonem, goić się nadal. Nie wierzyłam że przeżyję.
Czwarty jest teraz…
Wracam na wyspę, która świadkuje od dawna mojemu powrotowi do życia, odklejeniu z serca etykietki z napisem „wdowa” i rozpuszczaniu blizn w morskiej wodzie.
Wracam szczęśliwa, pełna miłości, z człowiekiem, z którym budujemy życie i dom.
Wyspa puszcza do mnie oko, w którym błyszczy łza wzruszenia, w moim oku też.To tu napisałam wiele z wierszy, które trafiły do tomiku NAPRAWDĘ (nakład wyprzedany), znalałam siostrę i mój Atlantycki dom…
Kocham każdy kawałek tego szorstkiego lądu i puls ziemi, wyczuwalny w ciszy, gdzieś na lawowym pustkowiu.Mogę o niej myśleć, tęsknić, na tym wyjeździe zaczęłam ją malować.
Kiedy przyjechałam tu prawie pięć lat temu po raz pierwszy, uczyłam się żyć na nowo po wielkiej pożodze. Tu poczułam, że znów bije moje serce, a blizny, mimo że ciągną, zaczynają powoli goić się.
Za drugim razem pojemność moich płuc graniczyła z zachłannością, wciągałam w nie łapczywie wiatr i pragnienie, by tu zamieszkać. Rozpoczęłam lekcje hiszpańskiego i życiową rewolucję, ale nie wyszło.
Trzeci raz, z pandemią za plecami, przeorał mnie dokumentnie. Wyspa skonfrontowała mnie z taką ilością bólu w moim sercu, że wracałam do domu z podkulonym ogonem, goić się nadal. Nie wierzyłam że przeżyję.
Czwarty jest teraz…
Wracam na wyspę, która świadkuje od dawna mojemu powrotowi do życia, odklejeniu z serca etykietki z napisem „wdowa” i rozpuszczaniu blizn w morskiej wodzie.
Wracam szczęśliwa, pełna miłości, z człowiekiem, z którym budujemy życie i dom.
Wyspa puszcza do mnie oko, w którym błyszczy łza wzruszenia, w moim oku też.To tu napisałam wiele z wierszy, które trafiły do tomiku NAPRAWDĘ (nakład wyprzedany), znalałam siostrę i mój Atlantycki dom…
Kocham każdy kawałek tego szorstkiego lądu i puls ziemi, wyczuwalny w ciszy, gdzieś na lawowym pustkowiu.Mogę o niej myśleć, tęsknić, na tym wyjeździe zaczęłam ją malować.
Część wrażeń zamknęłam w glinie, z małym, dobrym słowem, które tu wybrzmiewa najgłośniej.
Talerzyk o średnicy 23cm.
Wypalony w 1250 stopniach, pokryty kalką ceramiczną i wypalony ponownie – w sumie trzy wypały i piekielny gorąc, żeby służył Ci wspaniale i cieszyły w codzienności.
PRZESYŁKA: 25 zł, opcja ostrożnie